BULIMIA NERVOSA MOJA HISTORIA - CZYLI JAK ZACZĘŁA SIĘ BULIMIA U MNIE
BULIMIA NERVOSA MOJA HISTORIA
Jak zaczyna się bulimia? Jak zaczynają się zaburzenia odżywiania? Całkiem niewinnie.
Oto początki mojej choroby - Moja Historia (A.Dejewska)
Jak tak
poświęcam czas na analizowanie kiedy to tak na prawdę się zaczęło... dochodzę
do wniosku że jeszcze na początku liceum jak miałam 15-16 lat. Wtedy
dostrzegłam, że moje ciało odbiega od ideału (oczywiście ideałem był dla mnie
obraz wykreowany przez media - wychudzone modelki ulepszone przez program typu
photoshop). Zawsze miałam szczególną przypadłość. W momencie gdy miałam dużą
dawkę stresu to moja waga diametralnie spadała. To jest ten moment, w którym za
każdym razem powstawał problem. Bardzo szybko akceptowałam nową wagę (wow- w
końcu jestem chuda!). Natomiast nie potrafiłam zaakceptować powrotu do
poprzedniej (wyjściowej) wagi. Był taki okres, gdzie na wadze utraciłam 8 kg.
Wtedy (gdy waga powracała do normy) pierwszy raz płakałam, bo musiałam jeść.
Mama krzyczała na mnie, że jestem nienormalna i powinnam się leczyć - fakt parę
lat później również doszłam do tego wniosku.
Pamiętam jak
czułam smutek, ból oraz nienawiść przy spożywaniu posiłku. Idąc z moim byłym do
restauracji nie chciałam nic zamówić. Gdy on dokonał za mnie wyboru to nie
chciałam tego jeść i tu przyznam, że choć rozstaliśmy się w nienawiści to
pomógł mi. Zagroził wtedy, że jak nie zacznę jeść to on zacznie śpiewać (w
restauracji). Tak jak powiedział tak zrobił. Ja, czując wstyd ( skupialiśmy
wtedy na sobie uwagę wszystkich), bardzo szybko się przełamałam i jadłam by
ukrócić cierpienie innym - nadmienię że Eks strasznie fałszował. Wtedy jeszcze
nie wymuszałam wymiotów. Zaczęły się próby z środkami przeczyszczającymi. Potem
był okres nazwijmy to ciszy. Oczywiście hasła typu: jestem za gruba pojawiały
się na okrągło. Brak akceptacji przeplatał się z obojętnością dotyczącą
wyglądu. Moje postrzeganie siebie można by przedstawić za pomocą wykresu
funkcji sinus.
Potem - gdy
związek się sypał to na zmianę chudłam i tyłam. Gdy byłam chuda pewność siebie
rosła gdy tyłam malała. Libido w zależności od wagi było wyższe bądź niższe.
Pochodzę z
domu gdzie były problemy w relacjach rodzinnych. Chciałam już wtedy gdy miałam
ok 21 lat udać się do psychologa. Mój były odradził mi wizytę - co z
perspektywy czasu uważam za błąd bo gdybym wtedy odwiedziła specjalistę
podejrzewam, że nie doszło by do tego z czym przyszło mi walczyć - bulimia.
Gdzieś w tym
momencie zaczęłam się zatracać. Samoocena sięgnęła krytycznego poziomu.
Dodatkowo otaczający mnie ludzie nie pomagali mi w odbudowaniu jej.
Ojciec potrafił
mi powiedzieć, że były ma mnie tylko dlatego żeby pochwalić się mną przed
kolegami oraz stosował przemoc psychiczną (fizyczną przestał gdy w wieku ok 15
lat powiedziałam, że pójdę na obdukcję gdy mnie tylko uderzy – przeciągnął mnie
wtedy po podłodze). Eks mówił, że każdy facet (oprócz niego) będzie chciał mnie
wykorzystać, wywoływał zazdrość bo jak to mawiał „ Śmiesznie się denerwujesz”.
Mama zamiast rozmawiać ze mną to ochrzaniała mnie i krytykowała, wiecznie nie
byłam w stanie sprostać jej oczekiwaniom (bo posprzątałam kuchnię ale
zostawiłam okruszki na desce, inni zachowują się tak czemu Ty tak nie możesz).
Swoje frustracje i niezadowolenie z życia przelewała na mnie. Plus moje
zdolności do autodestrukcji doprowadziły do tego, że stworzyłam krzywy obraz
siebie.
Potrafiłam
nic nie jeść by osiągnąć zamierzoną wagę. Potem gdy to już nie wystarczało
zaczęłam sięgać po bardziej radykalne metody w imię szczupłej sylwetki (tak mi
się zdawało). Długo byłam sama w domu, więc nie miałam świadków moich poczynań.
Mama widząc, ze jedzenie znika myślała że jem normalnie. Nie zwróciła uwagi na
fakt jakie ilości znikają i że ja zamiast utrzymywać wagę to chudnę.
Rozstałam
się z moim byłym, z tego względu że był to dla mnie ogromny stres to stałam się
wychudzona. Poznałam mojego aktualnego partnera. I gdzieś tutaj zakiełkowała mi
myśl, że skoro poznał i zakochał się we mnie (takiej chudej) to jak przytyję to
mnie rzuci. Nie byłam w stanie sobie przetłumaczyć, że kocha mnie ze względu na
wnętrze. Dodatkowo zrodziła mi się inna równie "mądra" myśl. Nie mogę
być grubsza od niego przecież będzie to głupio wyglądało. I w ten oto sposób
zaczęła się walka o utrzymanie wychudzonej figury.
W dążeniu do
"idealnej" figury zaczęłam wymuszać wymioty. Gdy nie miałam takiej
możliwości to katowałam siebie ćwiczeniami. Potrafiłam do tego stopnia ćwiczyć,
że drętwiały mi kolana z wysiłku. Wymuszanie wymiotów też było stopniowe.
Najpierw raz na jakiś czas. Potem raz w tygodniu, aż doszło do 3-5 razy
dziennie. Miałam ślady na kostkach, popalony przełyk, miesiączka stała się
ruletką (albo jak kto woli Hiszpańską Inkwizycją - nigdy nie wiedziałam kiedy
mogę się jej spodziewać). Stałam się apatyczna, przemęczona, o odporności nie
było mowy. Włosy wypadały garściami, skóra pokryła się krostami. To wszystko
tylko po to by osiągnąć cel- waga. Impulsem do walki stał się dla mnie mój
partner, którego kocham nad życie. Gdy mówił mi, że jestem jego ideałem to
czułam się jak ostatnia świnia. Wiedziałam, że nie jestem idealna i czułam się
podle utrzymując go w takim przekonaniu. Był on pierwszą osobą, której
przyznałam się do bulimii. Bolało i było ciężko jak cholera. Potem przyszedł
czas na rodzinę. W zasadzie to najciężej było przyznać się ukochanemu - z
resztą poszło gładko.
OD NAS OTRZYMASZ PROFESJONALNY ED MENTORING ORAZ KONSULTACJE DIETETYCZNE.
NAPISZ DO NAS: efyra.diety@gmail.com
ZADZWOŃ: +48 510 084 377
Z SUKCESAMI POMAGAMY WYJŚĆ Z BULIMII I ANOREKSJI.
Prowadzimy również porady przez Internet (SKYPE).
WAŻNE: Porady i konsultacje prowadzi u nas osoba, która wyleczyła się z bulimii. Teraz pomaga innym chorym bazując na własnym doświadczeniu. Konsultacje dietetyczne w cenie.
Komentarze
Prześlij komentarz