WSTYDZĘ SIĘ POPROSIĆ O POMOC – CZYLI ZOSIA SAMOSIA.
WSTYDZĘ SIĘ POPROSIĆ O POMOC – CZYLI ZOSIA SAMOSIA.
Był taki wierszyk Juliana Tuwima, heh… o ironio często go
słuchałam jak byłam dzieckiem.
„(…)Bo ja sama wszystko wiem
I śniadanie sama zjem,
I samochód sama zrobię,
I z wszystkim poradzę sobie!
Kto by się tam uczył, pytał,
Dowiadywał się i czytał,
Kto by sobie głowę łamał,
Kiedy mogę sama, sama! (…)”
I śniadanie sama zjem,
I samochód sama zrobię,
I z wszystkim poradzę sobie!
Kto by się tam uczył, pytał,
Dowiadywał się i czytał,
Kto by sobie głowę łamał,
Kiedy mogę sama, sama! (…)”
Jest on nieco prześmiewczy ale zawiera dużo prawdy w sobie.
Co wierszyk dla dzieci ma wspólnego z zaburzeniami
odżywiania?
Jedną ze wspólnych cech wszystkich bulimiczek jest chęć
poradzenia sobie samodzielnie z problemem. „ Ja sama dam sobie radę” albo „Ja
sama MUSZĘ sobie z tym poradzić”. Moment, w którym okazuje się, że jednak nie
dajemy sobie rady samodzielnie jest wielkim ciosem dla naszej godności – „ Co
za porażka, nawet nad jedzeniem nie zapanować”, „Jestem taka słaba, bo muszę poprosić
inną osobę o pomoc”, „ Inni radzą sobie sami, a ja niczego nie umiem sama
zrobić”.
Często słyszę takie zdania podczas mentoringu. Słuchając
podopiecznych mam wrażenie jakbym rozmawiała z sobą z przeszłości. Też
uważałam, że wszystko muszę sama. Wstydem i hańbą było skorzystanie z pomocy
innej osoby. Nie wspomnę już o przyznaniu się do tego, że sama nie dam rady – „OSTATECZNA
OSTATECZNOŚĆ”. Co ciekawe w ten sposób się zadłużyłam. Wstyd było mi przyznać
przed bliskimi, że bulimia to kosztowna choroba (kwoty, które potrafiłam wydać
na jedzenie, nawet mnie wtedy zaskakiwały). Nie umiałam nikomu powiedzieć, że
zamiast wydawać pieniądze na zobowiązania to ja śmigałam do sklepu spożywczego
lub cukierni i wydawałam pieniądze na napady, które czasem planowałam
(wiedziałam o której będę sama w domu – w końcu cały bulimiczny rytuał trochę
trwał). Zadłużenie urosło, na tyle że nie byłam w stanie go już ukrywać.
Osiągnęłam najwyższy poziom wstydu w swoim życiu.
Wstydziłam się bo:
-wyszedł na jaw mój dług, o którym nikt nic nie wiedział
-powstał dług przez napady objadania się
-napady objadania się były często planowane
- nie umiałam kontrolować siebie i jedzenia
-musiałam przyznać się do tego, że sobie nie radzę
-byłam w takiej sytuacji, że bez pomocy się nie obyło –
wstyd, bo skorzystałam z pomocy
Byłabym dobrym temat na jakiś film dokumentalny – Aleksandra,
królowa wstydników.
Brzmi jak jakiś nonsens? Nie kochany czytelniku. To jest
czarna strona każdego nałogu, o której rzadko się pisze.
Najbardziej bolało mnie to, że sama sobie nie poradziłam…
Potem inaczej podeszłam do tematu.
Zadałam sobie pytania:
- Dlaczego wstydzisz się pomocy innych?
- Czy inni korzystają z pomocy?
- Czy ludzie, którzy osiągnęli sukces robili wszystko sami?
Z moich obserwacji i wiedzy wynika, że wszystko to co faje i
wartościowe powstało przy pomocy bardzo wielu ludzi. Owsiak sam nic by nie wskórał
gdyby nie inni ludzie. Mój projekt #Aż Sobie Zazdroszczę nie rozwinął by się
tak bardzo gdyby nie pomoc innych.
Dlaczego zatem tak bardzo bałam się skorzystać z pomocy? Cóż…
w moim domu rodzinnym był specyficzny rodzaj zachowania. Najpierw otrzymywałam
pomoc, potem po jakiś 2 tygodniach ta pomoc była mi wypominana. Gdy słyszałam,
że moja mama musiała mi pomóc (z pretensjonalnym tonem) albo że gdyby nie
dzieci to jeździłaby by mercedesem i miała futro… Tłumaczyła to, żartem „Nie
znasz się na żartach”… Ja znam się na żartach, tylko żart nie był śmieszny.
Czytając ten post nie traktuj go zero jedynkowo. Twoi
rodzice nie musieli używać tych zwrotów co moi. Wystarczy, że oczekiwali od
Ciebie czegoś więcej. „ Mamo mam 4+” Mama-„ Dlaczego nie piątkę?” albo „stać Cię
na więcej”. Niby nieszkodliwe zwrotny ale tworzą Zosię Samosię w dziecku.
Często też Zosie Samosie mają twarde mamy, takie które nie załamują się. Są nie
do zdarcia. Mając taki wzór w domu to aż wstyd powiedzieć „ Nie dam rady,
potrzebuję pomocy”.
Tylko, to że nasi rodzice tak się zachowują nie oznacza, że
i my musimy. Jeżeli sobie z czymś nie radzisz to skorzystaj z pomocy, to nic
złego! Świat się nie zawali, a Ty nie stracisz punktów w rankingu… zaraz zaraz,
nie ma żadnego rankingu.
Pamiętaj, to co wartościowe powstało przy udziale wielu
osób. Sama daleko nie zajedziesz. Mi w wyjściu z choroby pomógł Małżon. Dzięki
niemu jestem zdrowa, przełamanie swojej dumy było tego warte!
Spróbuj i Ty!
Tym miłym akcentem otwieram nowy rok!
Komentarze
Prześlij komentarz