BULIMIA NERVOSA MOJA HISTORIA - CZYLI JAK ZACZĘŁA SIĘ BULIMIA U MNIE

 BULIMIA NERVOSA MOJA HISTORIA

Jak zaczyna się bulimia? Jak zaczynają się zaburzenia odżywiania? Całkiem niewinnie.

Oto początki mojej choroby - Moja Historia (A.Dejewska)



znane bulimiczki Aleksandra DejewskaJak tak poświęcam czas na analizowanie kiedy to tak na prawdę się zaczęło... dochodzę do wniosku że jeszcze na początku liceum jak miałam 15-16 lat. Wtedy dostrzegłam, że moje ciało odbiega od ideału (oczywiście ideałem był dla mnie obraz wykreowany przez media - wychudzone modelki ulepszone przez program typu photoshop). Zawsze miałam szczególną przypadłość. W momencie gdy miałam dużą dawkę stresu to moja waga diametralnie spadała. To jest ten moment, w którym za każdym razem powstawał problem. Bardzo szybko akceptowałam nową wagę (wow- w końcu jestem chuda!). Natomiast nie potrafiłam zaakceptować powrotu do poprzedniej (wyjściowej) wagi. Był taki okres, gdzie na wadze utraciłam 8 kg. Wtedy (gdy waga powracała do normy) pierwszy raz płakałam, bo musiałam jeść. Mama krzyczała na mnie, że jestem nienormalna i powinnam się leczyć - fakt parę lat później również doszłam do tego wniosku.

Pamiętam jak czułam smutek, ból oraz nienawiść przy spożywaniu posiłku. Idąc z moim byłym do restauracji nie chciałam nic zamówić. Gdy on dokonał za mnie wyboru to nie chciałam tego jeść i tu przyznam, że choć rozstaliśmy się w nienawiści to pomógł mi. Zagroził wtedy, że jak nie zacznę jeść to on zacznie śpiewać (w restauracji). Tak jak powiedział tak zrobił. Ja, czując wstyd ( skupialiśmy wtedy na sobie uwagę wszystkich), bardzo szybko się przełamałam i jadłam by ukrócić cierpienie innym - nadmienię że Eks strasznie fałszował. Wtedy jeszcze nie wymuszałam wymiotów. Zaczęły się próby z środkami przeczyszczającymi. Potem był okres nazwijmy to ciszy. Oczywiście hasła typu: jestem za gruba pojawiały się na okrągło. Brak akceptacji przeplatał się z obojętnością dotyczącą wyglądu. Moje postrzeganie siebie można by przedstawić za pomocą wykresu funkcji sinus.
Potem - gdy związek się sypał to na zmianę chudłam i tyłam. Gdy byłam chuda pewność siebie rosła gdy tyłam malała. Libido w zależności od wagi było wyższe bądź niższe.
Pochodzę z domu gdzie były problemy w relacjach rodzinnych. Chciałam już wtedy gdy miałam ok 21 lat udać się do psychologa. Mój były odradził mi wizytę - co z perspektywy czasu uważam za błąd bo gdybym wtedy odwiedziła specjalistę podejrzewam, że nie doszło by do tego z czym przyszło mi walczyć  - bulimia.

Gdzieś w tym momencie zaczęłam się zatracać. Samoocena sięgnęła krytycznego poziomu. Dodatkowo otaczający mnie ludzie nie pomagali mi w odbudowaniu jej.
Ojciec potrafił mi powiedzieć, że były ma mnie tylko dlatego żeby pochwalić się mną przed kolegami oraz stosował przemoc psychiczną (fizyczną przestał gdy w wieku ok 15 lat powiedziałam, że pójdę na obdukcję gdy mnie tylko uderzy – przeciągnął mnie wtedy po podłodze). Eks mówił, że każdy facet (oprócz niego) będzie chciał mnie wykorzystać, wywoływał zazdrość bo jak to mawiał „ Śmiesznie się denerwujesz”. Mama zamiast rozmawiać ze mną to ochrzaniała mnie i krytykowała, wiecznie nie byłam w stanie sprostać jej oczekiwaniom (bo posprzątałam kuchnię ale zostawiłam okruszki na desce, inni zachowują się tak czemu Ty tak nie możesz). Swoje frustracje i niezadowolenie z życia przelewała na mnie. Plus moje zdolności do autodestrukcji doprowadziły do tego, że stworzyłam krzywy obraz siebie.
Potrafiłam nic nie jeść by osiągnąć zamierzoną wagę. Potem gdy to już nie wystarczało zaczęłam sięgać po bardziej radykalne metody w imię szczupłej sylwetki (tak mi się zdawało). Długo byłam sama w domu, więc nie miałam świadków moich poczynań. Mama widząc, ze jedzenie znika myślała że jem normalnie. Nie zwróciła uwagi na fakt jakie ilości znikają i że ja zamiast utrzymywać wagę to chudnę.
Rozstałam się z moim byłym, z tego względu że był to dla mnie ogromny stres to stałam się wychudzona. Poznałam mojego aktualnego partnera. I gdzieś tutaj zakiełkowała mi myśl, że skoro poznał i zakochał się we mnie (takiej chudej) to jak przytyję to mnie rzuci. Nie byłam w stanie sobie przetłumaczyć, że kocha mnie ze względu na wnętrze. Dodatkowo zrodziła mi się inna równie "mądra" myśl. Nie mogę być grubsza od niego przecież będzie to głupio wyglądało. I w ten oto sposób zaczęła się walka o utrzymanie wychudzonej figury.

W dążeniu do "idealnej" figury zaczęłam wymuszać wymioty. Gdy nie miałam takiej możliwości to katowałam siebie ćwiczeniami. Potrafiłam do tego stopnia ćwiczyć, że drętwiały mi kolana z wysiłku. Wymuszanie wymiotów też było stopniowe. Najpierw raz na jakiś czas. Potem raz w tygodniu, aż doszło do 3-5 razy dziennie. Miałam ślady na kostkach, popalony przełyk, miesiączka stała się ruletką (albo jak kto woli Hiszpańską Inkwizycją - nigdy nie wiedziałam kiedy mogę się jej spodziewać). Stałam się apatyczna, przemęczona, o odporności nie było mowy. Włosy wypadały garściami, skóra pokryła się krostami. To wszystko tylko po to by osiągnąć cel- waga. Impulsem do walki stał się dla mnie mój partner, którego kocham nad życie. Gdy mówił mi, że jestem jego ideałem to czułam się jak ostatnia świnia. Wiedziałam, że nie jestem idealna i czułam się podle utrzymując go w takim przekonaniu. Był on pierwszą osobą, której przyznałam się do bulimii. Bolało i było ciężko jak cholera. Potem przyszedł czas na rodzinę. W zasadzie to najciężej było przyznać się ukochanemu - z resztą poszło gładko.

CHCESZ WYJŚĆ Z CHOROBY ALE NIE WIESZ JAK?

OD NAS OTRZYMASZ PROFESJONALNY ED MENTORING ORAZ KONSULTACJE DIETETYCZNE.

NAPISZ DO NAS: efyra.diety@gmail.com

ZADZWOŃ:  +48 510 084 377

Z SUKCESAMI POMAGAMY WYJŚĆ Z BULIMII I ANOREKSJI.
 Prowadzimy również porady przez Internet (SKYPE). 


 WAŻNE: Porady i konsultacje prowadzi u nas osoba, która wyleczyła się z bulimii. Teraz pomaga innym chorym bazując na własnym doświadczeniu. Konsultacje dietetyczne w cenie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

BŁĘDY POZNAWCZE - ZNIEKSZTAŁCENIA MYŚLENIA

WSTYDZĘ SIĘ POPROSIĆ O POMOC – CZYLI ZOSIA SAMOSIA.

JAK ZAPLANOWAĆ SOBIE REALNE CELE?